W Nowym Orleanie zapanował
następny, całkiem nowy dzień. Większość ekipy przeżywała żałobę, jednakże dla
niektórych została zastąpiona samymi przyjemnościami. Nikt nie spodziewał się
tego, że Bonnie dokładnie wie co dzieje się w miejscu odpoczynku swoich
przyjaciół i nie tylko.
- Caroline zaraz wskoczy
do łóżka Klausowi - nadzorowała sytuację czarnowłosa kobieta. -
Najprawdopodobniej już jutro będziesz mogła wrócić do swoich znajomych.
- Prędzej przyjaciół -
poprawiła dziewczynę czarownica. - Jesteś pewna, że nic się nie stanie Care?
- Oczywiście! W dodatku
obydwie będziemy nadzorować proces, więc nic nie mogłoby się stać, malutka!
- Katie, teraz czuję się
dziwnie gdy mówisz do mnie w taki sposób - oświadczyła Bonnie. - Sama
rozumiesz, wybrałaś ciało sprzed dwustu lat…
- Pewnie, że rozumiem! Ale
ciągle jestem tą samą babcią którą zawsze dla ciebie byłam. Pamiętaj o tym,
dobrze?
- Postaram się.
Nagle kryształowa kula
leżąca na drewnianym, starym stoliku zaczęła się mocno świecić.
- Już czas… - szepnęła
Rennet do stojącej obok Bonnie.
- Elena jest bezpieczna?
Stefan również? - upewniała się Bennet.
- Z tego co wiem, jedynie
Katherine może spaść ze schodów. Nic poza tym.
- Więc zaczynajmy…
Dziewczyny złapały się za
ręce i zamknęły oczy. Zaczęły mówić trudne do wymówienia słowa,
najprawdopodobniej po łacinie. Po chwili obie zemdlały z wycieczenia.
***
Katherine spokojnie
przemieszczała się na schodach. Nagle poczuła okropny ból głowy, po czym jej
nogi stały się jak z waty. Opadła na schody i zemdlała.
Stefan pocieszał Elenę.
Młody Salvatore w objęciach trzymał dziewczynę chcąc dodać jej tym sił. Nagle
poczuł się bezsilny i upuścił dziewczynę. Jej natomiast kompletnie nic nie było…
Damon spokojnie leżał w
łóżku. Nagle poczuł się tak, jak przed 155 latami - jak człowiek. Bez żadnych
super mocy. Postanowił zasnąć i nie przejmować się tym uczuciem.
Elijah wraz z Kolem
rozmawiali na temat tajemniczej Katie Rennet, o której wczoraj wspomniała
Elena. Prowadzili zawziętą konwersację, dopóty obaj nie omdleli na podłogę.
Rebekah siedziała w swoim
pokoju i użalała się nad swym nieśmiertelnym życiem. Przez chwilę czasu, około
minutę, przestała czuć okropny smutek - jedynie lekki żal. Później jej problem
ponownie wrócił.
Caroline wraz z Klausem
zabawiali się w najlepsze. Dziewczyna czuła, że to jest sposób na zakończenie
dręczącej jej żałoby. Po chwili nagle ona, jak i jej towarzysz, opadli na
siebie nie mogąc zdziałać w sobie zbyt wiele. Jednak po chwili rytm działania
wrócił, a oboje postanowili nie przejmować się zaistniałą sytuacją.
Każde z nieśmiertelnych po upływie chwili
wracało do normalnego życia.
***
Katie wraz z Bonnie ocknęły się i spojrzały
na siebie porozumiewawczo.
- Chyba dałyśmy radę - odrzekła jedna z
nich.
- Nie chyba, lecz na pewno malutka!
-----
Witam Was, kochani, po bardzo długiej przerwie. Oficjalnie
mówię, że powróciłam z nowym zapasem weny i chęci! Treść powyżej jest jedynie
dowodem na to, że opowiadanie wciąż wrze. Dłuższego, lepszego i bardziej ciekawego
rozdziału spodziewajcie się w środę!
Miło mi, że tyle osób pytało się o to, kiedy nowy rozdział się pojawi ;)
KOCHAM WAS ZA TO <3
Tak więc, moje sławetne zakończenie rozdziału:
Tak więc, moje sławetne zakończenie rozdziału:
XOXO,
Betka :p.
extra ze wróciłaś:D fajny rozdział :D
OdpowiedzUsuńSzczerze mówiąc, też się cieszę, że wróciłam :D I sama nie wiem, czy mogę to nazwać rozdziałem bo to jakieś takie króciutkie :)
UsuńPozdrawiam :*
zapraszam do mnie na moje 2 blogi o Klaroline ! http://caroline-klaus-klaroline.blogspot.com ; http://wefoundlove-klaroline.blogspot.com
OdpowiedzUsuńZapraszam na mojego bloga:http://iamprincessbutnotyour.blogspot.com/. Natomiast na taki rozdział warto było czekać :)
OdpowiedzUsuńCudowny rozdział :) Bardzo fajnie piszesz :) Zapraszam na mojego bloga o Klaroline: believe-in-bloodlines.blogspot.com
OdpowiedzUsuńkiedy nowy ?
OdpowiedzUsuńJuż jest! :)
Usuń