piątek, 10 maja 2013

13. "Nie idziecie po ubrania?"


Katherine, Kol, Elijah, Rebekah, Damon i Bonnie zniknęli w mgnieniu oka. Pozostali zaczęli ze sobą gawędzić na różne tematy.
- Jesteś pewna, że dasz radę? - spytał nagle Klaus sobowtóra.
- Dam radę, co? - odpowiedziała pytaniem Elena.
- Czy dasz radę przetrwać tę podróż? - zapytał ponownie Mieszaniec.
- Aaa, o to chodzi - uśmiechnęła się. - Oczywiście, że dam radę.
Pierwotny pokiwał głową w geście zrozumienia, co rusz spoglądając na Caroline, czy nic jej nie dolega. Stefana zaczęło to trochę bawić, ponieważ co jakąś sekundę spoglądał na dziewczynę. Po chwili zjawiła się Rebekah z dwoma wieszakami w dłoniach. Na jednym wisiała NIEBIESKA miniówka, a na drugim okropnie wykwintna CZERWONA suknia.
- Którą wybrać? - zapytała po chwili. Jej brat właśnie miał się odezwać, lecz obie dziewczyny zrobiły to przed nim.
- Niebieska - powiedziały jednocześnie. Niklaus przewrócił oczyma.
- Dziewczyny, zgodzę się, że niebieska jest piękna, ale…
- … ale co? - pytała lekko podenerwowana Care.
- Ale to jest bardzo elegancki bal. Wątpię, czy ktoś przyjdzie ubrany w miniówkę albo małą białą - wyjaśnił.
- Małą czarną - poprawiła brata Rebekah. - Ale dobra, wezmę czerwoną. Pytam się, bo przecież Damon musi wybrać krawat w odpowiednim kolorze. A więc… weźmie ten czerwony. A wy? - skierowała głowę w stronę Stefana i Eleny. - Nie idziecie po ubrania?
- Właśnie mieliśmy zamiar - burknęła Elena. - Ustalałam wymarzony kolor sukienki - uśmiechnęła się.
- Okay, więc nie przeszkadzam - odparła Pierwotna, po czym znikła.
Młodszy Salvatore pytająco spojrzał na Gilbert. Ta uśmiechnęła się do niego romantycznie, po czym zatopiła dłonie w jego włosach i namiętnie pocałowała. Stefan objął ją w talii, a po chwili już ich nie było. Podobnie jak Pierwotna blondynka - zniknęli. Klaus odwrócił swoją głowę trochę w prawo, przez co dokładnie widział swoją dziewczynę. Postanowił przerwać niezręczną ciszę, która właśnie panowała przed restauracją.
- A więc, jedziemy po sukienkę dla ciebie! - krzyknął uradowany. Care potrząsnęła głową, jakby ledwo co się obudziła.
- I po garnitur dla ciebie - poprawiła Mieszańca. - Dobra, jedźmy - rozkazała.
Nik ujął twarz dziewczyny swoimi rękoma. Po chwili ich usta przerodziły się w mistrzów tańca. Najpierw było tango, później walc, a na koniec cza-cza. Dziewczyna odkleiła się od chłopaka i spojrzała mu prosto w oczy, które były piękne.
- Klaus, mogę się o coś zapytać? - jęknęła cicho.
- Oczywiście najdroższa - zgodził się.
- Lubisz kolor śliwkowy?
- Lubię - oznajmił.
- Super, bo właśnie w takim kolorze będę miała suknię, a ty krawat - uśmiechnęła się do niego. - Jedźmy, bo zaraz wykupią nam ubrania!
- Dobrze - powiedział Pierwotny. Po chwili wyciągnął z kieszeni swojej skórzanej kurtki kluczyki od lamborghini, a zaraz potem z powrotem je schował. - Przecież ja jestem hybrydą, a ty wampirem. Nie potrzebujemy auta - dodał. Dziewczyna pokiwała na znak zgody, złapała chłopaka za rękę i zniknęła razem z nim.

* * *

- Może być ta? - zapytał Damon Rebekę. - Ma prawie taki sam odcień jak sukienka - dodał.
- Wampirze, gdzie ty masz oczy?! - krzyknęła do niego. - To jest kolor wiśniowy, a nie truskawkowy! - skarciła Damona.
- A co za różnica?! - krzyknął z wyrzutem. - Czerwony to czerwony!
Blondynka tylko westchnęła i szukała dalej wymarzonej bransoletki.

* * *

Katherine rzucała wieszakami po sklepie. Nie mogła znaleźć nic odpowiedniego dla siebie. A jakie to miało być? Miało być super sexy, albo lepiej: mega-super-hiper sexy. „W końcu jestem Kath, najseksowniejsza wampirzyca wszech czasów!” - mówiła w myślach.
- A co powie PANI NA TĄ? - spytała wampirzycę zahipnotyzowana sklepowa. Włosy miała upiętr w zgrabny kok. Nosiła buty na koturnie, a sukienkę miała czerwoną w białe grochy. - Daję uciąć głowę, że w niej będzie pani wyglądać i sexy, i elegancko - oznajmiła.
- Hmm… - westchnęła Pierce. - Ta może się nadać. Dobra robota! - pochwaliła sklepową.
- Dziękuję - wyjąkała sklepowa, po czym zaczęła wieszać porozrzucane przez jej klientkę sukienki.

* * *

- A co powiesz na ten? - zapytał ponownie Kol, trzymając w dłoni wieszak z garniturem. - Fajnie, że ma kolorowe mankiety.
- Ten jest o wiele lepszy, niż tamten brązowy… - jęknęła Bennett. - Wyglądałeś w nim jakbyś nie żył w tej epoce.
- Bonnie, ja nie żyję… - przypomniał Pierwotny. - Ale…
- Jakiego koloru są te mankiety? - przerwała chłopakowi czarownica. Wampir podciągnął lekko rękaw garnituru. W środku wszystko miało kolor pomarańczowy. - Pomarańcz - oznajmił.
- Co za fuks! - ucieszyła się Bonn. - Moja SUKIENKA jest pomarańczowa.
- Pokaż mi ją - rozkazał Mikaelson.
- Mowy nie ma, zobaczysz ją na balu - powiedziała, po czym zaczęła szukać odpowiednich butów dla jej partnera tanecznego.

* * *

- Dobra, teraz szukajmy krawatu dla ciebie - powiedziała Caroline. - Musi być w 96% w takim samym kolorze jak moja SUKNIA.
- Wątpię, czy tu będzie coś takiego.
- Będzie, będzie, nie martw się - rzekła spokojnie dziewczyna. - Ale lepiej zacznij szukać.
- Kochanie, nie rozkazuj mi. Chcę przypomnieć, że to ja jestem królem - rozkazał dumnie Pierwotny.
- A ja jestem królową i się nie chwalę jak ty - powiedziała z oburzeniem. - Zacznij szukać!
Mieszaniec posłusznie zaczął chodzić po sklepie i szukać krawatu w odpowiednim kolorze. Gdyby takie rozkazy wydawała mu jego siostra, już dawno miałaby w sobie sztylet.
- Powiedz mi tylko, czemu zrezygnowałaś z koloru śliwkowego? - zapytał.
- Ponieważ tylko ta fioletowa mi się podoba. Znalazłeś? - poganiała chłopaka Care.
- Nie ma tu czegoś takiego jak fioletowy krawat - odrzekł spokojnie. - Zresztą, wolę mieć inny kolor krawatu - oznajmił.
Oburzona Caroline zaczęła chodzić po sklepie w poszukiwaniu odpowiedniego koloru, a mianowicie fioletowego. Gdy nareszcie znalazła krawat w szukanym kolorze, podała go Klausowi.
- Ubierz go, bardzo proszę! - Dziewczyna popatrzyła się na chłopaka proszącymi oczyma. - Bardzo, ale to bardzo proszę - ciągnęła.
Klaus westchnął.
- Dobrze, ale robię to tylko dla ciebie - powiedział i pocałował w czoło swoją dziewczynę.

* * *

Elena wraz ze Stefanem chodzili po sklepie w poszukiwaniu odpowiednich ubrań. Nie bardzo podobał jej się pomysł z zahipnotyzowaniem sprzedawczyni, ale to lepsze niż złamanie karku. Gilbert chciała wyglądać delikatnie, nie miała zamiaru rzucać się w oczy. Włosy chciała zafalować, a makijaż mieć prawie niewidoczny.
Po kilku minutach nareszcie znalazła dział z białymi sukniami. Oglądała każdą bardzo dokładnie. Po chwili westchnęła z zachwytu i podbiegła na sam koniec działu.
- Stefan, chcę tą! - krzyknęła. - Jest PRZEPIĘKNA!
- Zgadzam się - powiedział. - Będziesz w niej wyglądać przepięknie.
- Dziękuję. - Posłała chłopakowi buziaka.

-----

No nareszcie mogłam coś dla Was napisać! Przepraszam, że nie udało mi się to wcześniej, ale byłam okropnie chora. Liczę na to, że o mnie nie zapomnieliście. Jeszcze raz bardzo przepraszam!
Dla wszystkich, którzy martwią się, że cały rozdział nie jest o Klaroline informuję - spokojnie! Po balu, który odbędzie się w następnym rozdziale powrócą rozdziały tylko i wyłącznie o relacjach Klaus-Caroline. 
Powiem Wam, że trochę się napracowałam przy tym rozdziale, najbardziej szukając idealnych sukienek dla pań :p 
Pozdrawiam!

xoxo, Betka :p.

6 komentarzy:

  1. Jak zwykle świetnie ;D Nie mogę się doczekać NN, a tym bardziej balu ^^

    Zapraszam też do siebie:
    http://lovetheorginals.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję serdecznie za pochwałę :) Bal już dzisiaj, tak więc zapraszam około 16 :D
      Oczywiście zajrzę do Ciebie ;)
      Pozdrawiam!

      Usuń
  2. O bal :0 super :) mogłabyś mnie informować :)
    I byłabym wdzięczna za czytanie mojego :)
    http://caroline-and-klaus-ever.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście, jeśli chcesz będę obserwować :) I z chęcią wejdę na Twojego bloga.
      Pozdrawiam serdecznie!

      Usuń
  3. Zostałaś przeze mnie nominowana do Liebster Award. Szczegóły: http://always-and-forever-tvd.blogspot.com/2013/05/liebster-award.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję serdecznie za nominację :) Pozdrawiam!

      Usuń

Dziękuję za dodany komentarz. To bardzo motywuje do dalszej pracy :)