poniedziałek, 29 kwietnia 2013

8. "Nie zabiłeś jej."

- Ja też jestem hybrydą - przypomniał Tyler.
- Mówię tutaj o pierwotnej hybrydzie, z kaloryferem - podkreśliła Caroline. Skierowała głowę w stronę Klausa. - To jak?
- Tak jak mówiłem, z tobą nigdy nie będę miał dość - uśmiechnął się figlarnie do dziewczyny.
Gdy Mikaelson i Forbes ruszali już stronę schodów, Tyler nagle podbiegł w ich stronę.
- Caroline, ty wiesz kto to jest? - zapytał zdziwiony.
Care zrobiła minę a'la "poker face".
- To mój przyszły mąż - westchnęła. - Ale co tam. Nie, nie wiem kim on jest.
Tyler zaczął chodzić po pokoju. Szeptał co chwilę "po co ja to zrobiłem". Wampirka i Pierwotny nie wiedzieli o co mu chodzi, ale chcieli się dowiedzieć.
- Tyler, o co ci chodzi? - zapytał po chwili Klaus.
- Kol... Bo, on mi obiecał, że wymaże Caroline z pamięci... ciebie Klaus... Ale musiałem coś w zamian dla niego zrobić...
- Co zrobiłeś? - odezwała się nagle Care.
- Jesteś dla mnie bardzo ważna, Caroline i... I ja zrobiłbym dla ciebie wszystko, tak też było wczoraj... Więc, ja w zamian za hipnozę...
- W zamian za hipnozę mnie, CO?! - krzyknęła już Caroline.
- Zabiłem... - wymruczał Tyler.
- Zabiłeś kogo? - dopytywał Klaus.
- Rebekah... (czytaj: Rebeka)
Klaus zrobił się czerwony. Zaczął biegać po pokoju, nie przestał nawet na chwilę. Caroline obserwowała tę scenę. Zobaczyła, że Klaus się denerwuje, więc podeszła do Tylera. Uśmiechnęła się do niego jak za dawnych lat, gdy byli razem. Lecz czar prysnął po chwili, gdy ona wbiła się w jego szyję. Na jej zębach była jeszcze werbena, która została po próbowaniu ugryzienia klamki zębami podczas "pobytu" u Kola.
Tyler zaczął zwijać się z bólu. Klaus nie zauważył tego. Był zbyt zły, by cokolwiek zauważyć. Lecz dopiero po chwili zobaczył, co robi jego dziewczyna.
- Caroline, przestań! - rozkazał. Dziewczyna posłusznie odsunęła się od jej eks. - Nie wiem, w jaki sposób ją zabił.
- No, włożyłem w nią jakiś sztylet - powiedział po chwili. - Według Kola to miało ją zabić. I rzeczywiście, skamieniała.
Klaus odetchnął mocno.
- Nie zabiłeś jej - powiedział. Lecz był mocno zdenerwowany. - Po prostu... Zatrzymałeś ją.
Po chwili podbiegł do Tylera, złapał go za szyję i razem z nim popędził do ściany. Swoje palce położył w miejsce, gdzie każdy ma serce. Zaczął je wbijać w chłopaka. Tyler krzyczał z bólu.
- Jeśli jeszcze nie zrozumiałeś, teraz Caroline jest ze mną! - Włożył palce jeszcze mocniej. - Nic ci jej nie przywróci, nawet Kol - znów wbił palce mocniej. - Chciałeś zabić Rebekę! - krzyknął. Po chwili wyciągnął palce z Tylera. Popatrzył mu w oczy. - Wyjedziesz z Mystic Falls - zahipnotyzował go.
Tyler popędził, aż się za nim kurzyło. Caroline uśmiechnęła się. Podeszła do dalej zdenerwowanego Niklausa, chcąc go trochę uspokoić. Rozpięła jeden, potem drugi, trzeci, czwarty, piąty i w końcu szósty guzik jego szarawej koszuli. Zdjęła ją z niego. Później pocałowała go w szyję, potem coraz niżej i niżej, po jego umięśnionym torsie. Klaus poczuł w tej chwili pożądanie do Caroline. Złapał ją za pośladki i uniósł do góry, całując ją to w usta, to w szyję. Szkoda mu było rwać takich pięknych ubrać Caroline, więc po prostu wampirzym tempem je z niej ściągnął. Dziewczyna szturchnęła swoimi nogami chcąc zrzucić buty. Udało jej się, więc złapała swojego partnera mocniej i szepnęła mu do ucha:
- Chodźmy do łóżka.
Pierwotny posłusznie i w mgnieniu oka znalazł się w sypialni, razem z ukochaną na swych rękach. Rzucił ją na łóżko, zamknął drzwi i rzucił się na nią.
- Nareszcie działasz! - zaśmiała się Care.
Rach-ciach i ubrania z obojga zdjęte. Co to oznacza? Oznacza to, że leżą na sobie nadzy. Kompletnie bez ubrań. Najwyraźniej kołdra troszeczkę przeszkadzała Klausowi, dlatego ją zrzucił gdzieś na bok. Dziewczyna wiła się pod chłopakiem, co sprawiało mu nie lada przyjemność.
Po około 30 minutach do ich sypialni wparowała blondynka, całkiem podobna do Mieszańca. Widząc, co się dzieje wampirzym tempem wzięła kołdrę i zarzuciła ją na kochające się osoby.
- Przepraszam, że przeszkadzam - wycedziła. - Ale to ważna sprawa.
- Rebekah, tak się składa, że jesteśmy zajęci - powiedział przez zęby.
- Widzę - prychnęła. - Ale chcę ci powiedzieć, że pewien człowiek ma kołek z białego dębu.
- Co?! Jak to?! - krzyknął nagle Klaus. Caroline nie przejmując się powagą sytuacji wtuliła się w leżącego obok niej mężczyznę.
- Opowiem kiedy indziej - powiedziała Rebekah. - Pa, braciszku! - zamknęła drzwi i wyszła.
- A więc to twoja siostra - odrzekła Caroline.
- Tak - potwierdził Klaus. - Kontynuujmy - rozkazał.
Klaus położył się nad dziewczyną, a po chwili znów w nią wszedł.
- Klaus! Oh...! Oh...! O tak, tak...! Klaus, Klaus! - krzyczała Care, poddając się całkowicie ciału Pierwotnego.
Hybryda ponownie zrzuciła kołdrę i zabawiała się dalej. Nagle do pokoju wparowała ta sama osoba co wcześniej.
- Oh, przepraszam - jękneła i zamknęła drzwi.
- Klaus, lepiej będzie jak będziemy robić to z kołdrą - uśmiechnęła się do chłopaka.

-----

Oto rozdział 8 :) Pozdrawiam serdecznie i apeluję o komentarze, bo ostatnio cieńko z nimi!

xoxo, Betka :p.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za dodany komentarz. To bardzo motywuje do dalszej pracy :)