czwartek, 25 kwietnia 2013

4. "Serce nie sługa"

Niklaus i Caroline siedzieli w Mystic Grill aż do godziny 17:02, nie robiąc nic innego jak rozmawianie i całowanie. Z powodu głodu obu płci, Klaus zapłacił rachunek, po czym oboje wyszli.
Po drodze Pierwotny napił się prosto z żyły, Caroline zaś wolała poczekać na posiłek z torebki, który czekał na nią w domu Klausa. Dziewczyna zastanawiała się, jaką niespodziankę szykuje dla niej jej nowy chłopak. Ten, którego kiedyś tak nienawidziła. Ten, którego kiedyś chciała zabić.
Gdy znaleźli się pod drzwiami, hybryda po dżeltenmensku otworzyła drzwi wampirce. Oboje weszli, po czym Klaus w wampirzym tempie zniknął w drzwiach 1 piętra, chwilę potem zszedł na dół z wielkim, opakowanym pudełkiem w dłoniach. Podał je Caroline.
- Mam nadzieję, że ci się spodoba - powiedział. - Ubierz się w nią, zabieram nas gdzieś - dodał, po czym zniknął w łazience. 
Care zbita z tropu usiadła na skórzanej kanapie i rozerwała papier otaczający pudełko. Poprawiła swoje bransoletki, które spadały jej z rąk. Po chwili otworzyła pudło, a ujrzała w nim... przepiękną czerwoną suknię. Bez namysłu wbiegła na górę, do sypialni Klausa i szybko przebrała się. Do sukni ubrała czarne CZÓŁENKA, które miały ponad 13 cm w obcasie. Oprócz tego na sobie miała tylko pierścień na słońce.
Klaus zaś ubrał się w tradycyjny czarny garnitur i czarne spodnie. Miał muszkę, oraz czarne lakierki.
Oboje wyszli w tym samym czasie z pokoi. Klaus ujrzawszy Caroline, powiedział:
- Wow, Caroline. WYGLĄDASZ przepięknie - pochlebił jej.
- Dziękuję, ty również nie najgorzej - zaśmiała się. - A więc gdzie idziemy? - zapytała.
- Zobaczysz kochana - rzekł. Po chwili wziął ją na ręce. Care pisnęła ze szczęścia i z zaskoczenia. Pierwotny delikatnie zszedł z nią na dół, po czym zaprowadził ją do auta. - Panie przodem - wykrztusił, następnie otworzył drzwi Caroline, która siedziała  tuż obok kierowcy - Mieszańca.
Oboje zajęli swoje miejsca, a chwilę potem Klaus przekręcił kluczyk i pojechali. Białe LAMBORGHINI pędziło, aż się za nim kurzyło. Krótką chwilę potem znaleźli się w Nowym Orleanie - pięknym, malowniczym mieście. Zajechali do bardzo gustownej restauracji pod nazwą "Expérimenté et élégamment" co znaczy "Wytrawnie i elegancko". Klaus otworzył blondynce drzwi, po czym za nią wszedł do środka.
- Bienvenue. Mon nom est Niklaus Mikaelson, j'ai réservé une table* - powiedział po francusku Klaus do kelnera witającego Care i Mieszańca.
- Oh oui, Monsieur Mikaelson. Votre table est le numéro 56** - odpowiedział w tym samym języku kelner.
- Kochana, mamy stolik numer 56 - odrzekł do Care.
Razem podążali stolikami wyszukując kartki z numerem 56. Nie chcąc pałętać się po stolikach, gdyż znaleźli dopiero stolik nr 19, wampirzym tempem ruszyli na poszukiwanie.
- Mam! - krzyknęła uradowana dziewczyna. - Woah, trudno się biega w tych szpilkach - spojrzała na swoje buty. Po chwili dobiegł Klaus, odsuwając momentalnie dziewczynie krzesło, pokazując dłonią, by usiadła. - Dziękuję - powiedziała.
- Przyjemność po mojej stronie - uśmiechnął się do dziewczyny.
Zjedli bardzo wykwitną kolację, ciągle rozmawiając, śmiejąc się i od czasu do czasu całując. Nagle kelner powiedział do mikrofonu:
- J'invite tous les couples sur la piste de danse***.
- Co on mówi? - zapytała Caroline.
- Abyśmy zatańczyli - odpowiedział.
Klaus ujął za rękę Care i poszedł z nią na parkiet. W tle kapela grała piosenkę Elli Fitzgerald "BLACK COFFIE".
- Uwielbiam tę piosenkę - powiedział Klaus i przysunął do siebie Caroline.
Para ruszała się idealnie w rytm piosenki. Raz-dwa-trzy-cztery.
- Nie wiedziałam, że lubisz jazz - powiedziała do Klausa Care.
- Dużo o mnie jeszcze nie wiesz, skarbie - szepnął jej do ucha. - Nie miałaś okazji mnie dobrze poznać - doszepnął, a później przechylił Caroline zbliżając swoją twarz do jej twarzy. Po chwili wrócili do normalniej pozycji.
- Tańczysz rewelacyjnie - szepnął ponownie do dziewczyny.
- Nie prawda.
- Prawda.
- Nie prawda.
- Prawda.
- Nie prawda.
- Prawda i już! - stanął na swoim. Po chwili zrobił z Care obrocik.
- Dlaczego ja? - zapytała dziewczyna po chwili, poddając się magii piosenki i Nowego Orleanu.
- Bo jesteś cudowna - musnął ją wargami po jej wargach -, piękna - tym razem super-romantycznie szepnął jej do ucha - oraz inteligenta - znów przechylił Care.
Piosenka się skończyła, Caroline bez zdania Klausa zaprowadziła go do damskiej łazienki. W wampirzym tempie wlecieli do pierwszej lepszej kabiny.
- Pocałuj mnie - rozkazała dziewczyna.
Klaus posłusznie pocałował blondynkę. Całowali się dobre 10 minut, w końcu zabrakło im tchu. Klaus przeniósł swoje pocałunki na szyję dziewczyny. Jego ręce schodziły coraz niżej, niżej i niżej aż w końcu dotarły do pośladków Care. Złapał je mocno i uniósł dziewczynę do góry, znów się z nią całując. Po chwili Miss Mystic Falls odkleiła się od Klausa.
- Dlaczego to musiałeś być ty? - zapytała.
- Serce nie sługa - powiedział, po czym dalej całował Care.

-----

*Witam. Nazywam się Niklaus Mikaelson, rezerwowałem tutaj stolik.
**Oh tak, panie Mikaelson. Pański stolik ma numer 56.
***Zapraszam wszystkie pary na parkiet do tańca.

No i 4 rozdział. Mam nadzieję, że się spodobał :p Jutro następny!

xoxo, Betka ;p.




6 komentarzy:

  1. Jeej! W końcu!! *.* Lubię, jak piszesz, nie przestawaj :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję za pochwałę :P Na razie nie mam zamiaru przestać :D
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. Super odcinek. Naprawdę rewelacyjnie piszesz. Podoba mi się (;

    OdpowiedzUsuń
  4. Super piszesz. Rozdział zajebisty czekam na więcej;) Pozdrawiam Jula;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jejku, unoszę się nad ziemią normalnie :* Dziękuję serdecznie i również pozdrawiam!

      Usuń

Dziękuję za dodany komentarz. To bardzo motywuje do dalszej pracy :)